grafika gdy co si psuje

Gdy coś się psuje...

[ tekst Borys Budka ]

Każdy z nas był kiedyś w sytuacji, gdy nowo nabyta rzecz po prostu się zepsuła. Telewizor przestał działać, but się rozkleił, sweter po pierwszym założeniu uległ zmechaceniu – takich przykładów można podawać tysiące. Nie zawsze jednak wiemy, jakie w takiej sytuacji przysługują nam prawa, a przede wszystkim – od kogo, kiedy i czego możemy żądać.

Należy zaznaczyć, że mówimy tu o przypadkach, gdy daną rzecz kupiliśmy będąc konsumentem, czyli transakcja nie była związana z działalnością gospodarczą. Prawo gwarantuje bowiem znacznie większą ochronę konsumentom i właśnie o ich prawach traktuje ten tekst. Pomijamy przedsiębiorców, którzy – jako profesjonalne podmioty – mogą między sobą umownie regulować wiele kwestii, w tym nawet wyłączać odpowiedzialność z tytułu rękojmi. Ale po kolei.

Do początku tego wieku odpowiedzialność sprzedawcy za wadliwą rzecz oparta była w zasadzie wyłącznie na przepisach Kodeksu cywilnego. Dopiero proces wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej wymusił wprowadzenie nowych, korzystniejszych dla konsumentów praw. Podstawowymi aktami prawnymi, do których należy sięgnąć, są: ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego i ustawa o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny.

Przedsiębiorcy, którzy zajmują się sprzedażą towarów, odpowiadają wobec konsumentów za tzw. niezgodność towaru z umową. Pojęcie to jest szersze aniżeli kodeksowa rękojmia. Odpowiedzialność obejmuje bowiem nie tylko wady rzeczy, ale również cechy, o których sprzedawca nas zapewniał, a których to dana rzecz w istocie nie posiada. Co więcej, okres odpowiedzialności sprzedawcy jest dwukrotnie dłuższy niż okres rękojmi, wynosi aż dwa lata. Tylko w przypadku sprzedaży rzeczy używanych, może on zostać skrócony, nie więcej jednak niż o rok. W dodatku przez pierwsze pół roku od daty sprzedaży istnieje ustawowe domniemanie, że gdy ujawni się jakaś wada rzeczy, istniała ona już w chwili zakupu. Jeżeli okaże się, że dany towar jest niezgodny z umową (najczęściej wadliwy), wówczas kupujący może żądać, by sprzedawca nieodpłatnie towar naprawił albo wymienił na nowy. Gdyby było to niemożliwe albo wiązało się z nadmiernymi kosztami lub zbyt długim czasem realizacji reklamacji, wówczas kupujący może żądać obniżenia ceny albo po prostu od umowy odstąpić. Odstąpienie oznacza, że sprzedawca będzie musiał przyjąć wadliwy towar i zwrócić wszelkie poniesione koszty. Ale uwaga, jeżeli niezgodność towaru z umową jest nieistotna, konsumentowi nie przysługuje prawo odstąpienia od umowy. Oczywiście „nieistotność” jest to wyrażenie nieostre i na tym tle pojawiają się spory pomiędzy stronami, które często musi rozstrzygać sąd. Bardzo ważne, by pamiętać o tym, że konsument ma aż (albo tylko) dwa miesiące od chwili ujawnienia się wady, by zgłosić to sprzedawcy. Jeżeli termin ten zostanie przekroczony, opisane wyżej uprawnienia wygasają i nawet sąd nie będzie mógł ich przywrócić. Dlatego wystarczy, by przed upływem tego terminu po prostu wysłać sprzedawcy odpowiednie zawiadomienie. Natomiast na sprzedawcy ciąży obowiązek, by ustosunkować się do reklamacji w ciągu 14 dni. Jeżeli tego nie zrobi, uznaje się, że żądania kupującego uznał za uzasadnione. W praktyce oznacza to, że jeżeli konsument zażądał wymiany towaru na nowy, a sprzedawca nie udzielił odpowiedzi w ciągu czternastu dni, po tym terminie nie może zamiast wymiany towaru zaproponować jego naprawy.

Opisane wyżej obowiązki sprzedawcy względem konsumenta mają charakter bezwzględnie obowiązujący, czyli nie można ich wyłączyć np. przez zawarcie odpowiednich klauzul w umowie, czy też oświadczenie sprzedającego. Nie będzie więc rodzić żadnych skutków prawnych np. wywieszenie informacji, że „okres rękojmi wynosi 3 miesiące” albo że „za wady towaru sprzedawca nie odpowiada”.

Dotyczy to również wyprzedaży czy sprzedaży promocyjnej, chyba że obniżenie ceny następuje dlatego, że rzecz ma jakąś wadę i sprzedawca wyraźnie to zaznaczył.

Niestety, w praktyce występuje wiele sporów pomiędzy sprzedawcami a konsumentami. Bywa tak, że sprzedawca odsyła z niesprawną rzeczą do producenta, nie chce zwrócić kosztów transportu towaru albo po prostu stwierdza, że dana usterka jest nieistotna albo nie podlega rękojmi. Wówczas pomocy możemy szukać u miejskich (powiatowych) rzeczników konsumentów, a jeżeli to nie poskutkuje – zostaje nam droga sądowa.

 

Artykuł opublikowany w magazynie BEDRIFT wiosna 2012.