grafikaarteria kultury

ARTeria kultury

[ z Anną Ochmann rozmawiała Anna Sierakowska ]

Po co powstała Fundacja ARTeria?

Może odpowiem anegdotą. Czasy przed wybuchem II wojny światowej. Minister wojny Wielkiej Brytanii na spotkaniu z Winstonem Churchillem: – Niemcy się zbroją, wojna jest nieunikniona, potrzebujemy więcej pieniędzy na zbrojenia. Churchill: – no dobrze, ale w takim razie musimy skądś przesunąć fundusze, jakieś propozycje? Minister, po chwili zastanowienia odpowiada: – to może z kultury? Churchill: – to czego w takim razie będziemy bronić? Fundacja ARTeria powstała z przekonania, że kultura jest ważna, a także z wiary, że demokracja to nie tyle rządy większości co partycypacja, uczestnictwo i że w ramach sektora pozarządowego można dużo w kulturze zmienić na lepsze. Fundację powołali pasjonaci, którzy od lat działali w tym sektorze, w instytucjach, w organizacjach pozarządowych, ale także artyści i organizatorzy wydarzeń artystycznych. Ludzie, którzy mieli różne – lepsze i gorsze – doświadczenia z zawodowym funkcjonowaniem w „kulturze”. To co zdefiniowaliśmy jako problem to fakt, że o ile w Polsce działalnością eventową, projektami artystycznymi zajmuje się sporo instytucji czy organizacji, to kompleksowymi działaniami związanymi z profesjonalizacją sektora, z jego reprezentacją i rzecznictwem, a przede wszystkim działaniami wpływającymi na politykę kulturalną, na rozwiązania systemowe - prawie nikt.

To specyficzne cele, chyba niezbyt medialne...

To faktycznie przede wszystkim praca bez „fajerwerków”, bez dużych eventów i rozgłosu, medialnego szumu. Ale niezwykle ważna – jeden z „ojców” Unii Europejskiej Jean Monnet powiedział „gdybym miał raz jeszcze rozpocząć proces jednoczenia Europy, zacząłbym od kultury”. Fundacja ARTeria jest obecnie jedynym polskim „ngo’sem” w Culture Action Europe – międzynarodowej sieci, która pełni rolę adwokata sektora kultury na poziomie europejskim. Jedynym polskim ngo’sem zaangażowanym bezpośrednio w ogólnoeuropejską kampanię na rzecz kultury „we are more”. Współpracujemy z uznanymi partnerami z całej Polski, ale także z zagranicy, z międzynarodowymi ekspertami. Działamy na poziomie regionalnym, ogólnopolskim i międzynarodowym. I chyba bardziej jesteśmy rozpoznawalni obecnie w Brukseli niż na Śląsku… [śmiech]

Polityka kulturalna, aktywność międzynarodowa to jednak nie jedyna płaszczyzna działania Fundacji…

Cele Fundacji są bardzo szerokie, a co roku na ostatnim spotkaniu Zarządu definiujemy te najważniejsze na kolejne dwanaście miesięcy. Kilka jest stałych, przyporządkowanych do wyodrębnionych trzech działów w ramach Fundacji. ART&NET to zagadnienia i badania związane z polityką kulturalną, projekty związane z rozwojem mediów, społeczeństwa obywatelskiego oraz sektora kultury – szczególnie organizacji pozarządowych działających w tej sferze, z rozwojem regionalnym, społecznym i gospodarczym poprzez działania kulturalne, a czasem także projekty artystyczne. ARTeriodziedzictwo to projekty związane z dziedzictwem kulturowym, przede wszystkim postindustrialnym – na przykład od trzech lat finansowo, organizacyjnie włączamy się w realizację Europejskich Dni Dziedzictwa na Śląsku. ARTeriopublikacje zajmują się działalnością wydawniczą Fundacji.

Fundacja świętuje pięciolecie działalności, co w tych latach dało Pani osobiście najwięcej satysfakcji?

Ogromnie cieszy mnie duże zainteresowanie naszym comiesięcznym cyklem „ARTerioinspiracje” czyli spotkaniami klubu dyskusyjnego. Inauguracja tego projektu miała miejsce w kwietniu 2010 roku. Pamiętam, że pierwsza debata dotyczyła form wspierania uczestnictwa w kulturze we współczesnych państwach europejskich. Tradycyjnie każde spotkanie zaczynamy wprowadzeniem, które przybliża zagadnienia związane z szeroko rozumianą polityką kulturalną, a potem każdy uczestnik może przedstawić swój punkt widzenia, dyskutujemy. Rodzą się ciekawe pomysły, inspirujące idee. To znowu nie jest takie medialne działanie, z dużym rozgłosem – bo rozmawiamy o takich „nudnych” tematach jak kultura w Strategii Europa 2020, europejska polityka miejska czy Europejskie Polityki Kulturalne 2015, ale wnioski i rekomendacje po tych spotkaniach są niezwykle istotne. Osobiście wykorzystuję je w ramach mojej pracy eksperckiej w Brukseli, a poza tym pokazujemy je także w ramach polskich i międzynarodowych seminariów, konferencji, badań, spotkań eksperckich, ale także w trakcie spotkań z politykami i decydentami na różnych szczeblach. To zawsze jest traktowane jako ważny, bezpośredni głos twórców i odbiorców kultury.

Drugim, dla mnie osobiście istotnym, sukcesem jest stworzenie przez ARTerię unikalnej sieci powiązań pomiędzy różnorodnymi podmiotami działającymi w „kulturze”. Tę misję stworzenia silniejszej reprezentacji sektora – oddolnej, związanej przede wszystkim ze społeczeństwem obywatelskim – rozpoczęliśmy w 2009 roku realizacją projektu „Integracja organizacji pozarządowych działających w sektorze kultury w woj. śląskim”. To był pierwszy projekt sieciowania ngo’sów „kulturalnych” w Polsce, ale także projekt umożliwiający zwiększenie profesjonalizacji ich funkcjonowania. Fundacja jest obecnie takim „duchem sprawczym” sieci powiązań i wymiany informacji na płaszczyźnie regionalnej, krajowej i międzynarodowej - na przykład mamy już ponad 3500 odbiorców polskiej wersji newslettera i ponad 1000 angielsko-francuskiej.

Najbliższe plany Fundacji?

Mocno rozwijamy działania związane z mediami. Realizujemy projekt profesjonalizacji kadr mediów lokalnych – dzięki swoim doświadczeniom zawodowym wiem jak ważną rolę właśnie one odgrywają. Podjęliśmy także wyzwanie zmierzenia się z mediami praktycznie – redagujemy część magazynu BEDRIFT.

Najważniejsze pozostają jednak zadania związane z kompleksowymi rozwiązaniami w działalności kulturalnej, także w edukacji artystycznej na różnych poziomach. Dlatego między innymi staramy się, wspólnie z Collage Arts z Wielkiej Brytanii, VIA University z Danii, a także z partnerami francuskimi, hiszpańskimi, włoskimi, greckimi i bułgarskimi, pozyskać finansowanie na międzynarodowy projekt związany z nieformalną edukacją artystyczną. Fundacja jest organizacją non-profit, nie prowadzimy działalności gospodarczej, na wszystkie nasze aktywności pozyskujemy środki – właśnie z projektów lub od sponsorów.

Pani osobiste marzenia związane z Fundacją?

To trudne pytanie, mam ich tyle… [śmiech] Może znowu dobrze zobrazuje je anegdota: jednym z gości Europejskiego Kongresu Kultury w Wrocławiu był Oliviero Toscani – autor między innymi słynnych, często kontrowersyjnych reklam firmy Benetton. W toku dynamicznej i inspirującej dyskusji zwrócił się do kilkuset uczestników debaty: – proszę o podniesienie ręki wszystkich, którzy potrafią pisać. Podniósł się las rąk – na sali nie było chyba osoby, która by nie potrafiła. Toscani kontynuował: – A teraz proszę o podniesienie ręki te osoby, które napisały książkę? Zgłosiły się jedna, może dwie osoby. Wierzę w to biblijne „niezakopywanie talentów”, wykorzystywanie umiejętności i mam nadzieję, że dzięki naszym działaniom więcej osób odnajdzie spełnienie i satysfakcję z tworzenia lub inspiracje i radość z uczestnictwa w kulturze.

 

Artykuł opublikowany w magazynie BEDRIFT wiosna 2012.