pano2 automatyczny Small

Nieznana historia III Rzeszy – Wilcze Gardło

[ tekst Irma Kozina, zdjęcia Dariusz Bieniek ]

O Wilczym Gardle, osiedlu mieszkaniowym usytuowanym w odległości około siedmiu kilometrów od Gliwic (w kierunku Sośnicowic), od dziesięcioleci krążą legendy. Według przekazów miejscowej ludności, z lotu ptaka w planie tego założenia dostrzec można znak swastyki. Nie brakuje więc entuzjastów historii, którzy gotowi są wynająć samolot, by osobiście przekonać się, że informacja ta jest bezpodstawnym mitem. Nie umniejsza to wagi zastosowanego tam rozwiązania urbanistycznego, które – zgodnie z zamierzeniami jego twórców – miało się stać wzorcowym osiedlem Oddziałów Szturmowych NSDAP, sławnych bojówek hitlerowskich wspierających wodza nazizmu na początku jego politycznej kariery. Pozycja tej formacji na Górnym Śląsku utrzymała się nawet po wymordowaniu jej kierownictwa w czasie „nocy długich noży” w czerwcu 1934 roku. Kiedy w 1936 roku podjęto próbę przywrócenia jej niegdysiejszego znaczenia, na obrzeżach Gliwic postanowiono założyć największą w III Rzeszy osadę SA, która zarówno pod względem formy architektonicznej, jak też z uwagi na właściwy dobór mieszkańców, stanowić miała wzorcowy model osiedla w starogermańskim stylu. Przetrwałe do dzisiaj założenie, będące częścią dzielnicy Gliwic zwanej od czasu zakończenia II wojny światowej Wilczym Gardłem, określano początkowo mianem SA-Mustersiedlung Eichenkamp, a w latach wojny znane ono było także jako Glaubensstatt.

Decyzję o budowie wzorcowego osiedla Hitlerowskich Sturmabteilungen na Górnym Śląsku podjęto w 1936 roku, kiedy to w związku z urodzinami Führera ogłoszono akcję „Ofiara Dziękczynna Narodu” (Dankopfer der Nation), stawiającą sobie za cel wzniesienie kilku nowych osiedli robotniczych. Pierwotny plan przewidywał stworzenie 1100 miejsc dla osadników, które rozdzielono pomiędzy różne grupy SA w całej Rzeszy. Zgodnie z wytycznymi władz równocześnie z osiedlem górnośląskim rozpoczęto też budowę mniejszych założeń w Alt-Ruppin i Kitzingen, a nieco później również w Gräfelfing oraz w Norymberdze. Opracowane w Berlinie plany przewidywały powstanie osiedli dla rodzin wielodzietnych. Ich domy miały być usytuowane w ogrodach o powierzchni 1000-1500 m2. W zależności od liczby dzieci osadnicy zajmować mieli mieszkania dwu-, trzy- lub czteropokojowe z kuchnią, łazienką, piwnicą, pralnią i stajnią. Wszystkie mieszkania zamierzano wyposażyć w gaz, wodę i światło.

Nad projektem gliwickiego Eichenkamp pracował zespół architektów kierowany przez Rudolfa Fischera z Bytomia, wyróżnionego dwa lata wcześniej w konkursie na wysokościową zabudowę zabrzańskiego „city”. Wykonany przez nich model osiedla zaprezentowano w Berlinie podczas wielkiej hitlerowskiej wystawy „Gebt mir vier Jahre Zeit”. Pod zabudowę przeznaczono gęsto zalesiony obszar (zwany wtedy Smolnicą – Smolnitz). Uroczystą inicjacją prac było położenie 8 maja 1937 roku kamienia węgielnego, celebrowane w obecności szefa sztabu Sturmabteilungen Viktora Lutze. Wybuch i przebieg drugiej wojny światowej uniemożliwił pełną realizację planowanej zabudowy. W latach powojennych wzniesiono w Wilczym Gardle wiele nowych domów, co spowodowało zaburzenie istniejącego niegdyś układu. W formie niemal zupełnie niezmienionej przetrwało centrum wioski SA-mannów, do którego dojazd umożliwia szeroka droga, poprowadzona jako odnoga szosy gliwickiej. Wyznacza ona oś pokrywającą się ze środkiem budynku bramnego, założonego na planie długiego prostokąta. Ma on korpus środkowy i dwa nieco niższe skrzydła boczne. Na pierwszym piętrze, nad pasażem centralnym, wspartym na szeroko rozstawionych filarach, ulokowano wielką reprezentacyjną salę zebrań o oknach poprowadzonych przez półtorej kondygnacji. Blok bramny służył bowiem jednocześnie jako Dom Wspólnoty. Wyznaczał on długość północno-wschodniej pierzei rynku, mając po bokach wielorodzinne domy na rzucie podkowy. Z zabudową rynku sąsiadowały mniej monumentalne domy flankujące drogę do szkoły. Droga ta była optycznym przedłużeniem podjazdu do osady. Przy niej wzniesiono zachowane do dzisiaj domy nauczycieli. Usytuowany nieco dalej budynek szkolny pomyślany został jako kompozycyjne zamknięcie łukowato zakręcającego wiejskiego gościńca. Jego elewacja północna, dostosowana do przebiegu drogi, poprowadzona została w formie łagodnego łukowatego zaokrąglenia.

Dalsza część zrealizowanej pierwotnie substancji architektonicznej osiedla uchwytna jest dzisiaj jedynie dzięki jednorodnej stylistyce elewacji domów, utrzymanej w konwencji zwanej stylem ojczyźnianym (Heimatstil). Składają się na nią budynki wzniesione wzdłuż fragmentarycznie wytyczonych obwodnic, których układ zatarła późniejsza zabudowa. Wyraźne są jeszcze w niektórych miejscach przejawy pewnej ogólnej artystycznej konwencji, w myśl której każda z ulic zaplanowana została jako swoiste kulisy dla określonej dominanty widokowej. Niemal dwie trzecie pierwotnej struktury pozostały na etapie projektu. Nie zdążono ukończyć budowy planowanego pierwotnie potężnego stadionu z trybunami (jedynie wytyczono owal jego płyty), odkrytego kąpieliska, strzelnicy, Domu SA-mannów, wieży obserwacyjnej i cmentarza. Były to obiekty szczególnie ważne ze względów ideologicznych. Stadion stanowił punkt odniesienia dla poprowadzonych dookoła niego obwodnic, przy których wytyczono poszczególne parcele ogrodowe. Podnoszona przez lokalną prasę starogermańskość osiedla Eichenkamp nie oznaczała nawiązywania do sposobu, w jaki zakładano wioski w dalekiej przeszłości, lecz łączyła się w większym stopniu z ideami Wagnera, który specyfikę niemieckiego narodu dostrzegał w jego gotowości uczestniczenia w spektakularnie wyreżyserowanym życiu zbiorowym, podporządkowującym jednostkę celom ogółu.

Sens i właściwa wartość wzorcowego osiedla oddziałów szturmowych NSDAP sprowadzały się, jak pisano, do „troski o ducha społeczności”. Tworzyć ją miała specjalnie dobrana grupa osadników, z których 70 procent powinno się było wywodzić z szeregów SA, pozostali zaś wyłonieni zostaliby spośród ubiegających się o miejsce kombatantów pierwszej wojny światowej oraz ojców rodzin wielodzietnych. Już w 1937 roku na liście oczekujących na dom w Eichenkamp znaleźli się przedstawiciele niemal wszystkich profesji, poczynając od piekarzy, rzeźników i fryzjerów, a skończywszy na aptekarzu i ogrodniku. O ich wyborze decydował m.in. postulat czystości rasowej, ważny z uwagi na usytuowanie osiedla w obszarze przygranicznym. Pragnąc dostosować osiedle do indywidualnych potrzeb jego mieszkańców, zdecydowano się przyjąć do realizacji ponad czterdzieści różnych typów budownictwa, włączając w to także domy wielorodzinne. Pojedyncze mieszkanie było zazwyczaj dwupoziomowe. W parterze znajdowały się dwa pokoje, kuchnia, pomieszczenie gospodarcze z piwnicą i obora dla drobnego inwentarza, na piętrze natomiast dwa kolejne pokoje. Wymogiem podstawowym były takie udogodnienia, jak: łazienka, bieżąca woda, gaz i światło. Podobnie rzeczą oczywistą było wyznaczenie dla każdego mieszkania ogrodu o powierzchni nie mniejszej niż 1000 m2. Wybuch wojny sprawił, że w czasach III Rzeszy osada ta nie została w pełni zasiedlona. Nigdy nie doszło więc do urządzania gromadnych spotkań nazistów na stadionie, brak też jakichkolwiek przekazów o ewentualnych zjazdach bojówkarzy NSDAP w miejscowym Domu Wspólnoty, który po wojnie wykorzystywany był głównie jako dom weselny.

Wilcze Gardło już w 1946 roku pozbawione zostało pierwotnej wymowy ideologicznej, zasiedlili je bowiem repatrianci polscy przybywający z Francji. Przemyślany układ osiedla sprawił, że jest ono dzisiaj wyjątkowo lubiane przez obecnych mieszkańców, którzy chwalą sobie bezpretensjonalną architekturę skromnych domów, otwierających się na niewielkie ogrodowe działki. Dawna nazistowska osada stała się zielonym przedmieściem Gliwic, odseparowanym od zgiełku i zanieczyszczeń przemysłowego miasta.

 Artykuł opublikowany w magazynie BEDRIFT 6_2013.