Reksiu 7005

Realne dobro w wirtualnym świecie

[ tekst Danuta Mikusz-Oslislo ]

Puste schronisko to najlepsze schronisko. Ech, pomarzyć tylko, a tu puk, puk codzienność przypomina się bezlitośnie. Organizowanie różnych akcji to dzisiaj konieczność, no chyba że schronisko jest w bogatej Wielkiej Brytanii (i to bynajmniej nie państwowe) albo w Polsce – w mieście, które finansuje swój azyl dla bezdomnych zwierząt na przyzwoitym poziomie. Znamy takie, ale jest ich bardzo mało… Niestety nasze takie nie jest. Kilka lat temu doszliśmy do wniosku, że w Psitulu są psiaki, które mają małą szansę na adopcję. Niektóre z racji podeszłego wieku (doświadczenie wykazuje, że powyżej 8. roku życia praktycznie jest to prawie niemożliwe), inne dlatego że nie potrafią mieszkać z człowiekiem i zachowywać się jak na domownika przystało. Jeszcze inne wymagają od potencjalnego właściciela znajomości psiej psychiki, umiejętności radzenia sobie z problemami wychowawczymi. Stąd zrodził się, jak na tamte czasy w naszym kraju nowy, pomysł na wirtualną adopcję, czyli adopcję na odległość. Dla tych, którzy chcą pomóc zwierzakom schroniskowym, a nie mogą zabrać ich do siebie bo nie mają po temu warunków, spróbowaliśmy obliczyć miesięczny koszt utrzymania psa – jedzenie, legowisko, czip, opiekę weterynaryjną, szczepienia, sterylizację, krótko „wikt i opierunek”. Wyszło około 50 zł miesięcznie, więc, żeby nikogo nie zniechęcić, zaproponowaliśmy 30 zł. To za przywilej określenia się wirtualną mamą lub takimże tatą, a nawet całą rodzinką, dla psa lub kota. Początki były trudne – zero reakcji z zewnątrz – więc sami daliśmy przykład. Aktywiści Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i solidaryzujące się z nimi osoby podjęli się wyzwania. Na stronie Psitula pojawiły się pierwsze informacje o zaadoptowanych pieskach i kotach. Powolutku dołączali do nas ludzie z różnych stron Polski, z zagranicy. Dołączyły się szkoły, rozwinęła się super współpraca z przedszkolami i lista „problemowych” piesków, które miały pozostać w schronisku, wyczerpała się. Następnym krokiem było przeznaczenie wszystkich naszych zwierzaków do adopcji wirtualnej!

A potem ruszyło!!! Są dni, w których wszyscy nasi schroniskowi podopieczni mają wirtualne familie, niektóre podwójnie a nawet potrójnie! Wirtualni tworzą już dużą Psitulową rodzinę. Jest w tym bardzo motywujący dowód zaufania do naszej pracy, świadomość, że ktoś w Lublinie, w Amsterdamie, w Kielcach interesuje się losem sierot, które trafiły pod naszą opiekę. Mało który rodzic może przyjechać i wyprowadzić przysłowiowego Dżekiego na spacer. Pozwala nam za to działać. A my mamy wolontariuszy robiących czasem zdjęcia psom w plenerze, potem możemy je wysyłać z wiosennymi lub jesiennymi pozdrowieniami. Zawsze spotyka się to z miłymi reakcjami. „Wirtualni” wysyłają nam pytania, jak radzą sobie ich podopieczni, bywa, że przysyłają paczki ze smakołykami – dokumentujemy wtedy odebranie paczki przez psiaka z nosem wśród chrupek, kosteczek i psich łakoci. W kilku przypadkach „wirtualny rodzic” naprawdę zaadoptował po pewnym czasie swojego psa lub kota. To jedne z milszych momentów naszej pracy. Wysyłamy wtedy radosne mailowe wiadomości „hurra! Miga znalazła domek – zabrali ją młodzi sympatyczni ludzie i zamieszka w Gliwicach”, albo „Adi czekał na domek 10 lat a teraz pojechał do Krakowa i obszczekuje dom z ogródkiem”. Są i smutne, kiedy piesek odchodzi za Tęczowy Most, bo czekał, czekał i nikt go nie chciał… Zdarza się, że osoba biorąca zwierzaka z Psitula do siebie, wzruszona ogromem psiego i kociego smutku, szybko decyduje się także na adopcję wirtualną.

W dniu pisania tego artykułu mieliśmy 288 zwierzaków w schronisku. Wszystkie miały wirtualnych opiekunów. Piętnaście osób ma po dwa pieski, trzy osoby nawet trzy, a dwie opiekują się czterema, pięcioma wnosząc większe opłaty niż prosimy. 24 zwierzaki mają podwójnych opiekunów. Mamy też rekordzistkę wśród wirtualnych rodziców, która ma dobre oko, bo większość wybranych przez nią piesków znalazło dom. Było ich aż dziesięć. Wirtualna adopcja jest dla nas bardzo wymierną finansową pomocą. Pozwala bez strachu myśleć o opłaceniu comiesięcznego rachunku za opiekę weterynaryjną, umożliwia też pozytywną promocję schroniska dla bezdomnych zwierząt. Ma też aspekt dydaktyczny! Aż 27 przedszkoli i 32 szkoły mają swoje zwierzęta – ich zdjęcia wiszą więc w klasach, na korytarzach, w salach lekcyjnych. A jak cieszą się mali rodzice, gdy ich sierściak idzie do prawdziwego domku, trudno opisać. Internet dobrze użyty jest po naszej stronie mocy.

Świąteczne prezenty mogą być inne.

A gdyby tak zmienić trendy świątecznych prezentów? Można podarować najbliższym oryginalny pakunek i zrobić coś niekonwencjonalnego, coś przeciwko powszechnej konsumpcji. Zamienić kolejny krawat, książkę lub zestaw filiżanek na… wdzięczność najwierniejszego przyjaciela. W grudniu uruchamiamy nasz wirtualny sklep, w którym można kupić „garść” ciepła na zimowe noce, zastrzyk szczęścia lub wykwintny posiłek w schroniskowej stołówce. Na naszej stronie www.psitulmnie.pl wybierając sobie zwierzaka, za odpowiednią dla Twojej kieszeni sumę, możesz: zostać wirtualnym opiekunem (dobrze jest marzyć o krewnych), kupić smycz i obrożę (czy psy kochają coś bardziej niż spacer i namiastkę wolności?), zaszczepić psa lub kota (zostajesz prawie lekarzem rodzinnym), dokupić legowisko (nasz pupil będzie o Tobie śnił), zaczipować psa (już się nigdy nie zgubi!). W zamian za dokonaną wpłatę przesyłamy na podany nam adres mailowy prezent w postaci pliku, który można wydrukować i podarować komuś bliskiemu lub obwiązać kolorową wstążką, oprawić w ramki.

Klikasz i pomagasz…

2 listopada 2011 r. wystartowała pierwsza edycja akcji „Karmimy Psiaki” – ogólnopolskiej inicjatywy, której celem jest zebranie karmy dla psów ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt Psitul mnie w Zabrzu. Jej mechanizm jest bardzo prosty – każde trzy osoby, które przyłączą się do akcji, to kolejny posiłek dla jednego z podopiecznych schroniska. Aby pomóc, wystarczy odwiedzić stronę www.karmimypsiaki.pl i wybrać psiaka, którego chce się nakarmić. Akcja będzie trwała trzy miesiące. Poza możliwością zbierania posiłków strona zawiera również informacje o innych sposobach pomocy – począwszy od zapewnienia psu nowego domu, poprzez wirtualną adopcję, po polecanie akcji wśród znajomych. Można na niej znaleźć także specjalne banery do zamieszczenia na własnej stronie internetowej lub blogu. Organizatorzy mają nadzieję, że internauci – tak aktywni w przypadku podobnych inicjatyw – także tym razem staną na wysokości zadania i poświęcając zaledwie kilka minut pomogą polepszyć los wielu psiaków z zabrzańskiego schroniska.

Ileż można zrobić dobrego siedząc w ciepłym domku, popijając aromatyczną herbatkę i nie odchodząc od klawiatury! Dziękujemy wszystkim, którzy już się o tym przekonali. Pozostałych namawiamy do tego typu aktywności – niekoniecznie dla nas, ale właściwie… dlaczego nie?

Artykuł opublikowany w magazynie BEDRIFT zima 2011.